top of page

Wenecja Street – między zachwytem a onieśmieleniem

Zaktualizowano: 4 dni temu

W Wenecji byłam w czasie karnawału na warsztatach fotograficznych, z aparatem w dłoni i głową pełną nadziei, że uda mi się uchwycić coś prawdziwego – coś więcej niż tylko barwne maski.


Wenecja tętniła życiem. Kostiumy, kapelusze, pióra, dźwięki muzyki i tłum ludzi z całego świata. Na każdym rogu – teatr. Wydawało się, że wszyscy coś grają, wszyscy są kimś innym niż na co dzień. A jednak to, co najbardziej mnie przyciągało, kryło się między tymi scenami – tam, gdzie maski lekko opadały.


Fotografia uliczna nadal nie jest dla mnie czymś naturalnym. Wciąż czuję się w tym dziwnie. Wchodzę w czyjąś przestrzeń. Obserwuję ludzi, których nie znam. Staram się być niewidzialna, a jednak trzymam w rękach coś, co widzi wszystko. To niepokojące. Czasem mam wrażenie, że kadrując człowieka, dotykam jego historii – tej, której nie znam, ale którą próbuję sobie dopowiedzieć. A przecież to tylko chwila. Gest. Spojrzenie.


A jednak… właśnie to mnie pociąga. To wyjście ze strefy komfortu, ten niepokój, który czuję w środku – to znak, że coś się dzieje. Że rosnę. Że nie stoję w miejscu. Z każdym naciśnięciem spustu migawki uczę się odwagi – by patrzeć, ale też by czuć i być obecna. Z aparatem. Z człowiekiem. Z sobą samą.


Wenecja ponownie mnie oczarowała. Nie swoją pocztówkową wersją, ale tym, co ukryte w cieniu masek – zmęczeniem po całym dniu, nieporadnym uśmiechem, ciepłym spojrzeniem za piórami. Szukałam właśnie tego. Prawdziwego życia między spektaklami.

I może właśnie dlatego te zdjęcia są dla mnie ważne. Bo przypominają, że fotografia to nie tylko obraz – to też proces. Czasem trudny. Ale piękny.


•●•●•●•●•●•●•●•●•●•●•


„Fotografia to sposób na pokazanie, że się było. Że się czuło. Że coś poruszyło.”

  • Anonim




1 Kommentar

Mit 0 von 5 Sternen bewertet.
Noch keine Ratings

Rating hinzufügen

Bardzo trafne spojrzenie na fotografię uliczną i magiczne kadry, uwielbiam 🤩

Gefällt mir
bottom of page