Portret filmowy w Żyrardowie - przędza i światło
- Aldona Dmowska
- 26 sty
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 1 kwi
Żyrardów. Miasto, w którym cegła i maszyny opowiadają własną historię. Właśnie tam, w industrialnych przestrzeniach dawnej fabryki lniarskiej, miałam okazję uczestniczyć w warsztatach fotograficznych poświęconych portretowi filmowemu.
Scenerią naszych działań było wyjątkowe Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda – przestrzeń pełna charakteru, detali i niesamowitej atmosfery. Kolory przędzy, ogromne hale, surowe światło i historyczne maszyny stworzyły tło, które samo w sobie było inspiracją.
Każdy kadr był tu historią – trochę teatralną, trochę filmową, ale przede wszystkim pełną emocji. To miejsce wymuszało inny sposób patrzenia: na światło, kompozycję, ruch. Była to kolejna okazja, by zmierzyć się z portretem w niecodziennej formie i po raz kolejny przekonać się, jak wiele można wydobyć ze spojrzenia, gestu i tła.
Ale te warsztaty to nie tylko zdjęcia. To także ludzie – zarówno Ci, których już znałam, jak i Ci, których poznałam po raz pierwszy. A świat – zwłaszcza ten fotograficzny – naprawdę bywa mały. Jak się okazało, jedną z uczestniczek tych warsztatów miesiąc później spotkałam na weneckim karnawale.
Muzeum Lniarstwa to miejsce, które absolutnie mnie oczarowało. Jego kolory, tekstury i klimat zostaną ze mną na długo – nie tylko w pamięci, ale też w zdjęciach, które udało się tam stworzyć. Finalnie do domu zabieramy nie tylko pliki RAW – ale emocje, rozmowy i spojrzenia, które udało się zatrzymać w kadrze.
„Każdy portret to spotkanie. Czasem krótkie, czasem pełne historii.”
Anonim
















































Jako uczestnik tych warsztatów w pełni się zgadzam, miejsce stworzone pod magiczne kadry, dokładnie takie jak twoje.