Portret filmowy - Piykne Bindry w Elektrociepłowni Szombierki
- Aldona Dmowska
- 7 paź 2024
- 3 minut(y) czytania
Jak już wiecie, w tym roku sporo eksperymentuję z różnymi dziedzinami fotografii, więc nic dziwnego, że przyszedł czas na portret filmowy. Na początek kilka słów wyjaśnienia, czym jest ten, być może dziwnie brzmiący, typ fotografii.
Portret filmowy to specyficzny sposób przedstawienia postaci w filmie, który ma na celu głębsze zrozumienie i ukazanie jej osobowości, emocji oraz wewnętrznego świata. To nie tylko obraz fizyczny postaci, ale także psychologiczny. Portret filmowy często skupia się na twarzy i mimice bohatera, pozwalając widzowi zbliżyć się do jego emocji i intencji.
Brzmi to ciekawie i może trochę skomplikowanie, więc skąd wzięłam pomysł na takie nietypowe zdjęcia? Przypadkiem natrafiłam na wydarzenie zatytułowane „Warsztaty portret filmowy z grupą Piykne Bindry”, organizowane przez lokalną fotografkę Hannę Wierzbicką w Elektrociepłowni Szombierki w Bytomiu. Zaczęłam zgłębiać temat i przeglądać zdjęcia, które dosłownie wbiły mnie w kanapę. Pomyślałam, że takiej okazji nie mogę przegapić.
W dniu warsztatów, gdy dotarłam na miejsce, byłam niesamowicie podekscytowana. A kiedy zobaczyłam naszych wystylizowanych już modeli i modelki oraz wnętrza, w których będziemy robić zdjęcia... przeniosłam się do innego świata. Abyście mogli to w pełni zrozumieć, najpierw musicie dowiedzieć się, kim są nasi modele i modelki, a nikt nie opowie o nich lepiej niż oni sami:
"Piykne Bindry to grupa pasjonatów fotografii, zakochanych w unikatowym i wykwintnym stylu lat 20-tych i 30-tych XX wieku. Przemierzamy różne zakątki i zakamarki naszego ukochanego Śląska oraz jego okolic, by tworząc fotografie wskrzesić ducha tamtych wyjątkowych lat. Stawiamy sobie za cel promowanie wyjątkowych miejsc w naszym województwie oraz propagowanie unikalnego stylu mody sprzed stu lat.
Spotkaliśmy się po raz pierwszy w styczniu 2023 roku na katowickim Nikiszowcu, by w trakcie jednorazowej sesji odtworzyć niesamowity klimat serialu Peaky Blinders. I tak z tego jednorazowego spotkania zrodził się projekt, który trwa już prawie 2 lata i w czasie którego zrealizowaliśmy ponad 20 sesji zdjęciowych w różnych miejscach Śląska i okolic, byliśmy zaproszeni na 2 duże, ogólnopolskie festiwale fotografii, wystąpiliśmy w telewizji i radiu, ale przede wszystkim - świetnie się bawiliśmy, bo robimy to z czystej pasji.
A skąd wzięła się nazwa Piykne Bindry? Ma ona potrójne znaczenie – jako luźne skojarzenie z nazwą naszego ukochanego serialu, bo pojedynczy członek gangu z Birmingham to Peaky Blinder, a u nas to Piykny Binder. A binder to po śląsku krawat. I każdy i każda z nas na choć jednej sesji miał(-a) na sobie piękny krawat. A że mieszkamy wszyscy na terenie woj. śląskiego, to i w nazwie naszej bandy chcieliśmy podkreślić jej śląski charakter, bo śląskość jest nam bardzo bliska."
A teraz wyobraźcie sobie grupę ludzi ubranych w stylu lat 20. i 30., pozujących w ogromnych industrialnych wnętrzach z masywnymi ścianami, gdzie wpadające w niewielkim stopniu światło tworzy ostre kontrasty i grę światłocieni. Przestrzenie pogrążone są w mroku, a detale ledwo widoczne. Wyobraźcie sobie dramatyzm, tajemniczość i nutkę melancholii w każdej kompozycji. Tak właśnie widziałam to swoimi oczami oraz przez obiektyw aparatu. W ten sam sposób chciałam uchwycić to na zdjęciach – nie walczyć na siłę z kontrastami światła i cienia, lecz jeszcze bardziej je podkreślić, nadając im naturalny lecz ciepły charakter.
Przyznam szczerze, że ta sesja była dla mnie fotograficznie wymagającym zadaniem. Trudne warunki, takie jak mocne i szybko zmieniające się kontrasty światłocieni, poruszający się modele, a do tego konieczność uważania na to gdzie się stawia nogi.
Te warsztaty nie tylko dały mi szansę spróbować swoich sił w nowym typie fotografii, ale także pozwoliły na doświadczenie magii miejsca, jakim jest Elektrociepłownia Szombierki w Bytomiu, w połączeniu z niepowtarzalnym klimatem stylu lat 20. i 30. To była niezwykła okazja do zanurzenia się w świecie kontrastów – zarówno światła i cienia, jak i przeszłości oraz teraźniejszości dzięki grupie Piykne Bindry, tworzonej przez Dominikę, Klaudię, Anię, Piotra, Daniela, Artura, Kamila, Agnieszkę, Abbi, Bartka, Mateusza oraz Przemka. Część z nich poznałam na warsztatach, a pozostałych mam nadzieję spotkać przy kolejnych fotoprojektach. A jest na to ogromna szansa, ponieważ jak sami mówią:
"Choć działamy już prawie 2 lata i zrealizowaliśmy ponad 20 sesji zdjęciowych w różnych lokalizacjach, to nie zwalniamy tempa i ciągle szukamy nowych miejsc i pomysłów, by pokazywać piękno Śląska i lat 20-tych. Wciąż nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa 😊."
Z niecierpliwością czekam na kolejną sesję z grupą Piykne Bindry i na możliwość odkrywania kolejnych pięknych zakątków Śląska, bo ta podróż zdecydowanie się jeszcze nie skończyła.
•●•●•●•●•●•●•●•●•●•●•
"Niezręczność to mój żywioł. Chodzi mi o to, że nie lubię aranżować i ustawiać. Patrząc na jakąś scenę, nie przystosowuję jej do siebie, lecz na odwrót”
Diane Arbus
Comments