Karnawał Wenecki – szerzej niż spojrzenie
- Aldona Dmowska
- 7 mar
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 2 maj
To była moja druga wizyta na weneckim karnawale – i drugi raz w ramach foto wyprawy z pakujplecak.pl. Tym razem przyjechałam z większym spokojem, ale też większą otwartością i głową pełną pomysłów. Wiedziałam już, czego się spodziewać, ale jednocześnie chciałam podejść do tego doświadczenia zupełnie inaczej niż rok temu.
W tym roku postawiłam na szersze kadry – bardziej portrety w przestrzeni niż ciasne zbliżenia. I to był strzał w dziesiątkę. Zamiast skupiać się wyłącznie na detalach masek i strojów, pozwoliłam Wenecji zaistnieć w pełni. Drewniane pomosty, śpiące gondole i pierwsze promienie słońca tworzyły tło, które opowiada historię razem z postaciami. Dzięki temu kadry oddychają, mają kontekst i klimat – są bardziej opowieścią niż tylko zdjęciem.
Najbardziej lubiłam fotografować o świcie. Wenecja o poranku to zupełnie inny świat – cichy, miękki, złoty i pozbawiony tłumu turystów. Powietrze pachnie wilgocią, latarnie jeszcze się tlą - to właśnie wtedy powstały moje ulubione zdjęcia. Praca z porannym światłem wymagała skupienia i szybkich decyzji, ale efekty były tego warte – kadry nastrojowe, spokojne, pełne magii. Muszę przyznać, że w tym roku przebrania zrobiły na mnie jeszcze większe wrażenie niż poprzednio. Były dopracowane w najmniejszym szczególe – od misternej biżuterii, przez tkaniny. Widać w nich było pasję, precyzję i ogromne zaangażowanie. Każda postać to była osobna historia – trochę z bajki, trochę z teatralnej sceny.
Ten wyjazd to nie tylko fotografia – to też moja osobista podróż. Po raz pierwszy odważyłam się wyjść ze swojej bańki i nawiązać rozmowę z zagranicznymi fotografami. Mimo tremy i bariery językowej – to było niesamowicie budujące. Kilku przebranych modeli poprosiło mnie o pokazanie zdjęcia, a niektórzy wręczyli mi swoje wizytówki, prosząc o przesłanie gotowych kadrów. To dla mnie ogromne wyróżnienie oraz dowód, że to, co robię, rezonuje również poza moją strefą komfortu.
Z perspektywy czasu widzę, jak zmieniło się moje podejście do fotografii. Rok temu skupiałam się głównie na detalach, teraz staram się opowiadać całe historie. Już nie tylko kadruję – opowiadam. Szukam emocji, światła, napięcia między postacią a przestrzenią. I chyba coraz częściej je znajduję.
Jeśli jeszcze nie byliście na weneckim karnawale – choć raz warto. Nie tylko jako fotografowie. To doświadczenie, które zostaje w sercu na długo – jak sen, który pamięta się długo po przebudzeniu.
Wenecja znowu mnie zachwyciła. Znowu coś we mnie poruszyła. I znowu zostawiła we mnie więcej, niż zabrała. Czy to moja ostatnia wizyta na weneckim karnawale? Zdecydowanie nie.
•●•●•●•●•●•●•●•●•●•●•
„Fotografia to jedyny język, który może być rozumiany na całym świecie.”
Bruno Barbey








































































































































Tyle dobroci w tym poście 🤩 że chyba się też wybiorę w przyszłym roku.